[big]Wypadek. Kopiec Kościuszki. Kopiec Krakusa."
Czwartek, 22 maja 2008
· Komentarze(3)
[big]Wypadek. Kopiec Kościuszki. Kopiec Krakusa."
Popołudniu postanowiłem, że w dniu dzisiejszym zdobędę dwa z czterech krakowskich kopców. Jako pierwszy - Kopiec Kościuszki. Jeżeli mógłbym wybierać miejsce do mojej pierwszej kolizji (bo wypadkiem tego nie nazwę) na rowerze, wybrałbym krakowski Rynek :PP I tak się też stało...
Skutek:
Jak do tego doszło? Rynek jak zwykle zatłoczony, więc trzeba robić istny slalom między przechodniami, z czego 80% stanowią turyści. No i tak se jadę i jadę, aż tu nagle wyjeżdża przedemnie jakiś frajer na rowerze z hipermarketu... Na szybkiego pomyślałem "k... mać", ale nic więcej nie zdążyłem zrobić oprócz ostrego, ale gówno dającego hamowania, bo rękę akurat miałem na tylnym hamulcu, a lewą na rogu... BUM (przymierzyłem mu w przednie koło)i lecę przez kierownicę... Wydaje mi się że wyglądało to groźnie, bo gdy się podnosiłem to cały rynek patrzył w naszą stronę :P Zaraz znikąd pojawiło się trzech gości z rutynowymi pytaniami, "Nic ci nie jest?".
Przeanalizujmy... Kto zawinił? Trudno powiedzieć, możliwe, że ja. Dlaczego? W chwili kolizji jechałem dokłądnie 30,0 km/h, czyli wiele jak na miejsce gdzie pełno ludzi.. A tamten? No wyjechał na środek "ulicy" z mojej lewej strony. Wyjechał gwałtownie i nie patrząc (dopiero w ostatnim momencie popatrzył w prawo) w jedną ze stron...
Podnosząc się od razu przeszedłem do oszacowania uszkodzeń roweru. Drugi uczestnik stłuczki wystosował do mnie wypowiedź (oczywiśćie z garścią odpowiedniego słownictwa :D) w stylu "Co ty k... robisz?!", "Kto cię jeździć na rowerze uczył?!", "Jak można tak szybko?!" etc... Nie słuchałem go, bo dla mnie ważniejsze od tego człowieka było powierzchowne ocenienie stanu roweru i nie myślałem o tym co on do mnie mówił; skończyłem i dotarło do mnie, że on coś tam do mnie pierdzieli... Co trzecie słowo na k, a cały Rynek krakowski się patrzy :D W końcu przeryająć mu rzekłem: "Zamknij rzesz tą mordę!". W normalnych okolicznościach za takie teksty co on do mnie mówił dał bym mu w ryj, no ale tak trochę się czułęm winny za to, więc nie będę go bił on razu :P Bo wyższy parę centynetrów to on może i był, ale ważył chyba połowę tego co ja ;p
Z wiadomych przyczyn pozwolę sobie nie przytoczyć naszej rozmowy... XD
Tych trzech gości co do nas podbiegło coraz śmielej włączało się do "dyskusji". Podzielili się nawet (nie wiem czy to turyści, czy miejscowi, i czy znali się nawzajem) i jeden z nich popierał moje argumenty, a dwóch tamtego.
Dosłownie jeszcze kilka sekuns dłużej bym tam był i rzeczywiście trzasnął bym go, bo z biegiem czasu coraz bardziej byłem przekonany do tego, że on jest bardziej winny niż ja. Do rękoczynu w czystej postaci nie doszło ale było już prawie (BARDZO prawie xP), jeden z tych trzech nas uspokoił, no i jakoś się rozeszliśmy...
MI się stało to co na zdjęciu (wyżej), ale za to jemu się chyba ta kierownica całkiem złamała z tego co kojarzę [nie pytajcie jak to możliwe], i podejrzewam, że będzie miał jakiś filc z przednim kołem. ...Aha no i jeszczę mam dwie nowe rysy na liczniku <omg>...
Wróciłem do domu, gdzie przy pomocy imbusa doprowadziłęm rower do stanu przed wypadkowego.
Po chwili ruszyłem znów w kierunku Starego Miasta, a następnie Kopca Kościuszki.
Podjazd był bardziej łagodny, niż się spodziewałem...
Na sam wierzchołek nie dotarłem, bo nie wiem, czy mógłbym przed tą bramę na rowerze, z resztą nawet mi się nie chciało...
Udałem się natomiast na taras widokowy (pieszo, Unibike został na dole, przy wozach RMF MAXXX xD)....
Wracając do domu, po raz pierwszy widziałem Ferrari w Polsce (widywałem już kilkadziesiąt razy, ale we Włoszech); pod hotelem Sheraton...
Po 2-godzinnym pobycie w domu wyjechałem na Podgórze, na Kopiec Krakusa; tym razem wyjechałem do końca. Od razu widać różnicę między tymi dwoma kopcami - Kościuszki jest istną mekką wielu ludzi, a Krakusa bardziej zaciszny i mało tu ludzi, był nawet moment, gdy byłem na szczycie sam... No i lepiej z tąd widać centrum miasta (w ogóle, jest lepszy widok na cały Krk)...
godziny jazdy: 14:15-21:20
Warunki:
temp. powietrza: 15-21 st.
wiatr: nieodczuwalny
deszcz: brak
Vmax: 65,6 km/h
Popołudniu postanowiłem, że w dniu dzisiejszym zdobędę dwa z czterech krakowskich kopców. Jako pierwszy - Kopiec Kościuszki. Jeżeli mógłbym wybierać miejsce do mojej pierwszej kolizji (bo wypadkiem tego nie nazwę) na rowerze, wybrałbym krakowski Rynek :PP I tak się też stało...
Skutek:
Jak do tego doszło? Rynek jak zwykle zatłoczony, więc trzeba robić istny slalom między przechodniami, z czego 80% stanowią turyści. No i tak se jadę i jadę, aż tu nagle wyjeżdża przedemnie jakiś frajer na rowerze z hipermarketu... Na szybkiego pomyślałem "k... mać", ale nic więcej nie zdążyłem zrobić oprócz ostrego, ale gówno dającego hamowania, bo rękę akurat miałem na tylnym hamulcu, a lewą na rogu... BUM (przymierzyłem mu w przednie koło)i lecę przez kierownicę... Wydaje mi się że wyglądało to groźnie, bo gdy się podnosiłem to cały rynek patrzył w naszą stronę :P Zaraz znikąd pojawiło się trzech gości z rutynowymi pytaniami, "Nic ci nie jest?".
Przeanalizujmy... Kto zawinił? Trudno powiedzieć, możliwe, że ja. Dlaczego? W chwili kolizji jechałem dokłądnie 30,0 km/h, czyli wiele jak na miejsce gdzie pełno ludzi.. A tamten? No wyjechał na środek "ulicy" z mojej lewej strony. Wyjechał gwałtownie i nie patrząc (dopiero w ostatnim momencie popatrzył w prawo) w jedną ze stron...
Podnosząc się od razu przeszedłem do oszacowania uszkodzeń roweru. Drugi uczestnik stłuczki wystosował do mnie wypowiedź (oczywiśćie z garścią odpowiedniego słownictwa :D) w stylu "Co ty k... robisz?!", "Kto cię jeździć na rowerze uczył?!", "Jak można tak szybko?!" etc... Nie słuchałem go, bo dla mnie ważniejsze od tego człowieka było powierzchowne ocenienie stanu roweru i nie myślałem o tym co on do mnie mówił; skończyłem i dotarło do mnie, że on coś tam do mnie pierdzieli... Co trzecie słowo na k, a cały Rynek krakowski się patrzy :D W końcu przeryająć mu rzekłem: "Zamknij rzesz tą mordę!". W normalnych okolicznościach za takie teksty co on do mnie mówił dał bym mu w ryj, no ale tak trochę się czułęm winny za to, więc nie będę go bił on razu :P Bo wyższy parę centynetrów to on może i był, ale ważył chyba połowę tego co ja ;p
Z wiadomych przyczyn pozwolę sobie nie przytoczyć naszej rozmowy... XD
Tych trzech gości co do nas podbiegło coraz śmielej włączało się do "dyskusji". Podzielili się nawet (nie wiem czy to turyści, czy miejscowi, i czy znali się nawzajem) i jeden z nich popierał moje argumenty, a dwóch tamtego.
Dosłownie jeszcze kilka sekuns dłużej bym tam był i rzeczywiście trzasnął bym go, bo z biegiem czasu coraz bardziej byłem przekonany do tego, że on jest bardziej winny niż ja. Do rękoczynu w czystej postaci nie doszło ale było już prawie (BARDZO prawie xP), jeden z tych trzech nas uspokoił, no i jakoś się rozeszliśmy...
MI się stało to co na zdjęciu (wyżej), ale za to jemu się chyba ta kierownica całkiem złamała z tego co kojarzę [nie pytajcie jak to możliwe], i podejrzewam, że będzie miał jakiś filc z przednim kołem. ...Aha no i jeszczę mam dwie nowe rysy na liczniku <omg>...
Wróciłem do domu, gdzie przy pomocy imbusa doprowadziłęm rower do stanu przed wypadkowego.
Po chwili ruszyłem znów w kierunku Starego Miasta, a następnie Kopca Kościuszki.
Podjazd był bardziej łagodny, niż się spodziewałem...
Na sam wierzchołek nie dotarłem, bo nie wiem, czy mógłbym przed tą bramę na rowerze, z resztą nawet mi się nie chciało...
Udałem się natomiast na taras widokowy (pieszo, Unibike został na dole, przy wozach RMF MAXXX xD)....
Wracając do domu, po raz pierwszy widziałem Ferrari w Polsce (widywałem już kilkadziesiąt razy, ale we Włoszech); pod hotelem Sheraton...
Po 2-godzinnym pobycie w domu wyjechałem na Podgórze, na Kopiec Krakusa; tym razem wyjechałem do końca. Od razu widać różnicę między tymi dwoma kopcami - Kościuszki jest istną mekką wielu ludzi, a Krakusa bardziej zaciszny i mało tu ludzi, był nawet moment, gdy byłem na szczycie sam... No i lepiej z tąd widać centrum miasta (w ogóle, jest lepszy widok na cały Krk)...
godziny jazdy: 14:15-21:20
Warunki:
temp. powietrza: 15-21 st.
wiatr: nieodczuwalny
deszcz: brak
Vmax: 65,6 km/h