Po powrocie z placówki,

Poniedziałek, 25 lutego 2008 · Komentarze(3)
Po powrocie z placówki, w której przynajmniej teoretycznie odbywam edukację i po mniej lub bardziej dokładnym przygotowaniu się do dnia jutrzejszego postanowiłem pojechać do Bieńczyc, do serwisu. Jest godzina 16:40. Jeszcze rzut okiem za okno (wniosek: padać nie będzie, bo na niebie nie ma chmur :P) i termometr (wniosek: nie zamarznę, bo jest 11 stopni w cieniu (jak wracałęm ze szkoły było 16)). Do Bieńczyc przybyłem tam wraz z Bułą.
Wróciłem do domu na 17:10.
Na 18:50 byłęm umówiony z Bułą i jednym "kolarzem" :D Trasę wymyśłił ten ostatni. Całkiem całkiem :D Ciekawie się jechało :P Ale... "Ciekawie" nie znaczy szybko. Wręcz przeciwnie! Troszkę irytująca jest dla mnie jazda z prędkością 18 km/h po równych drogach... No ale cóż... Trzeba było się dostosować do nietylko moich możliwośći =|
Dzisiejszy Vmax wyniósł 72,4 km/h. Z nim się wiąże śmieszna sytuacja... Jechaliśmy gdzieś koło Zastowa... ciemno... ale droga w porządku... PRzyspieszyłem wyprzedzając dwóch pozostałych uczestników 'wycieczki' i jazda... Nie widzę licznika, bo jest ciemno... ale wiem że jadę szybko (włąśnie jak się okazało ponad 70). Patrzę... zakręt w lewo... Wygląda na szeroki... Z kąd mogłęm przecież wiedzieć, że to co uznałem za zewnęrzną część drogi jest rowem. Zakręt obliczyłęm włąśnie tak, by tamtędy (myśłąc cały czas że to droga) przejechać... A tu patrze... (miałęm dobre oświetlenie z przodu) a to wcale nie droga tylko rów... Wyhamowałem ile się dało (myśłę, że z drogi zjeżdżałem przy 45-50 km/h) zważywszy na to, że akurat nie na rękę było mi wpaść w poślizg blokująć tylne koło. Próbowałęm odbić ile się da, ale już wiedziałem - nie wyrobię się. Ale umiejętnie i spokojnie wskoczyłęm do rowu (nie: trawa i ziemia, tylko w środku był cement/beton jakiś wyłożony...) pod kątem. Udało się :D
Trasa: Prądnik Czerwony (Krk) - Węgrzce - Dziekanowice - Prusy - Zastów - Nowa Huta (Krk) - Bieńczyce (Krk).
I tu już tylko z Bułą jeszcze pokręciliśmy trochę po Nowej Hucie i Czyżynach, by na prądnik wrócić o 21:00. Pożegnałem sie i lekko okrężną drogą pognałem do domu.

Dzisiaj rozłożyło się to mniej więcej tak, że jakieś 12 km zrobiliśmy z Bułą do serwisu i z powrotem, następnie około 30 km wycieczki po podkrakowskich zadupiach i około 15 km przejażdżki po Nowej Hucie i Czyżynach

Komentarze (3)

Dokładnie. Jeśli dokłądniej przeczytać tekst ze zrozumieniem, to można wywnioskować, że "te 70" nie było na prostej, tylko z góry bezpośrednio przed rowem :P
Pozdrawiam,

Marczyk92 21:50 środa, 27 lutego 2008

kolo krakowa to pelno gorek i goreczek na ktorych mozna sie ladnie bujnac jak wiatr spasi

cytrus 19:30 środa, 27 lutego 2008

i co, te 70km/h to niby po prostej ? ;]

Anonimowy tchórz 17:19 środa, 27 lutego 2008
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa chorz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]