Śnieżyca
Piątek, 15 lutego 2008
· Komentarze(3)
Śnieżyca
Po porannej śnieżycy dzień był bardzo słoneczny... Oczywiście gdy skończyłęm lekcje śniegu już nie było ;| xP... Około godziny 18tej śnieg przez chwilę popruszył. Nie było go wiele... Postanowiłem zabrać towarzysza i wyruszyć w celu pokręcenia troche po mieście. Jakaś dziesiąta minuta jazdy, a tutaj... sypie! I to jak sypie! Z racji ograniczonej widoczności postanowiliśmy zrobić pauzę pod centrum handlowym... Nasypało niemiłosiernie... A przecież śniegu nie widziałem od tak dawna...
Ruszyliśmy dopiero po ustąpieniu opadów śniegu... Postanowiliśmy przejechać się do Nowej Huty pośmigać trochę po tamtejszych "rowerostradach". Nasze plany szybko zmieniły się i wybór padł na jazdę terenową...
Kilka zjazdów i już poruszając się z prędkością nie większą niż 10/h przemierzaliśmy nowohuckie bezdroża. 3 razy musieliśmy przerywać jazdę, bo jakiś idiota wymyśłił sobie fosę w pewnych miejscach. Ponieważ miałem prawo przypuszczać iż temperatura nie przekracza zera stopni, a przedni hamulec sporo stracił na skuteczności, wypadało by go jakoś odmrozić... Problem rozwiązał się sam po wystąpieniu u mnie potrzeby fizjologicznej.
Po wyjszczaniu sie na hamulec ruszyłem dalej; jeździliśmy po nowohuckich wsiach i z powrotem do miasta. Dodam na marginesie, że wpływ na słabą siłę hamowania miał pewnie fakt, iż kilka chwil wcześniej koło to znalazło się w NIE zamarzniętym jednak zbiorniku wodnym...
Z Bułą się pożegnałem i sam zrobiłem jeszcze kilka kilometrów z naciskiem na prędkość...
P.S. Więcej zdjęć u Buły.
godziny jazdy: 20:00-22:50
Warunki:
wiatr: brak, czasami słaby lub słaby/umiarkowany
opady: kilkunastominutowa śnieżyca
dzisiejszy Vmax: 42,3 km/h
Po porannej śnieżycy dzień był bardzo słoneczny... Oczywiście gdy skończyłęm lekcje śniegu już nie było ;| xP... Około godziny 18tej śnieg przez chwilę popruszył. Nie było go wiele... Postanowiłem zabrać towarzysza i wyruszyć w celu pokręcenia troche po mieście. Jakaś dziesiąta minuta jazdy, a tutaj... sypie! I to jak sypie! Z racji ograniczonej widoczności postanowiliśmy zrobić pauzę pod centrum handlowym... Nasypało niemiłosiernie... A przecież śniegu nie widziałem od tak dawna...
Ruszyliśmy dopiero po ustąpieniu opadów śniegu... Postanowiliśmy przejechać się do Nowej Huty pośmigać trochę po tamtejszych "rowerostradach". Nasze plany szybko zmieniły się i wybór padł na jazdę terenową...
Kilka zjazdów i już poruszając się z prędkością nie większą niż 10/h przemierzaliśmy nowohuckie bezdroża. 3 razy musieliśmy przerywać jazdę, bo jakiś idiota wymyśłił sobie fosę w pewnych miejscach. Ponieważ miałem prawo przypuszczać iż temperatura nie przekracza zera stopni, a przedni hamulec sporo stracił na skuteczności, wypadało by go jakoś odmrozić... Problem rozwiązał się sam po wystąpieniu u mnie potrzeby fizjologicznej.
Po wyjszczaniu sie na hamulec ruszyłem dalej; jeździliśmy po nowohuckich wsiach i z powrotem do miasta. Dodam na marginesie, że wpływ na słabą siłę hamowania miał pewnie fakt, iż kilka chwil wcześniej koło to znalazło się w NIE zamarzniętym jednak zbiorniku wodnym...
Z Bułą się pożegnałem i sam zrobiłem jeszcze kilka kilometrów z naciskiem na prędkość...
P.S. Więcej zdjęć u Buły.
godziny jazdy: 20:00-22:50
Warunki:
wiatr: brak, czasami słaby lub słaby/umiarkowany
opady: kilkunastominutowa śnieżyca
dzisiejszy Vmax: 42,3 km/h